Książka, która nie chciała być czytana – David Sundin

Książka przekorna, bo któż widział kiedyś książkę, która nie chce być czytana? Jest wręcz odwrotnie. Bo przecież książki są po to, by czytać samemu, by czytać dziecku. Sprawdźcie koniecznie, dlaczego ta książka nie chciała być czytana. W ogóle dzieją się tu dziwne rzeczy: książka zmienia się w kierownicę, w skrzydła, zaczynają się pojawiać słowa na opak, tak że trudno cokolwiek przeczytać i znaleźć sens w całości. Tekst zaczyna maleć i bez lupy ani rusz. Książka buntowniczka, a dziecko nie zasypia, tylko podekscytowane czeka na ciąg dalszy. Tekst głupieje na całego, bo znów zaczyna robić się coraz większy i większy. Pojawiają się obrazki nie mające nic wspólnego z tekstem, a napis „koniec” sygnalizuje koniec czytania. Jednak i tak przewracamy na kolejną stronę…. a tam. Nie zdradzę Wam oczywiście wszystkiego. Koniecznie zajrzyjcie do książki. Ja pokuszę się o stwierdzenie, że to lektura, która buduje relacje. Bo nie ma tutaj mowy o odtwórczym czytaniu. Trzeba się zaangażować. Trzeba porwać dziecko w tę dziwną przygodę spotkania z książką, która nie chciała być czytana. A przecież my razem z dzieckiem buntujemy się przeciwko temu stwierdzeniu i czytamy nadal. Mogę sobie tylko wyobrazić, ile będzie śmiechu przy tej lekturze, może wygłupów, może znaków zapytania – by odpowiedzieć na pytanie: co będzie dalej? Książka jest oryginalnie zilustrowana. Mnie kojarzy się ze starymi grafikami vintage, nie ma tu słodkich obrazków dla dzieci. To lektura i dla małych i dla dużych. Przypominają mi się stare anonse w gazetach z początków ubiegłego wieku. Ja akurat lubię takie klimaty. Mnie się bardzo podoba. I lubię książki, które zaskakują. A ta potrafi zadziwić.

Wiek 4+

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Dodaj komentarz