Nie znaliśmy tego wierszyka Ewy Szelburg – Zarembiny. Wpadł w nasze ręce przypadkowo – z powodu intrygującego tytułu, w którym pojawia się konik na biegunach. Dziwne, bo wierszyk tak naprawdę traktuje o gumowej lalce, która poszła w świat, a jej przygody są spisane ku przestrodze, by to samo nie spotkało konika na biegunach.
Strzeż konika na biegunach,
by go bajka nie urzekła!
…Znałam taką lalkę z gumy,
co ożyła i uciekła.
Poszła sobie do ogrodu,
kędy były ludzi tłumy,
i chodziła po alei,
taka mała lalka z gumy!
Zrazu ludzie się dziwili,
wytykali ją palcami:
-Patrzcie,! Patrzcie! Lalka z gumy
spaceruje między nami.
Lecz że każdy miał swe sprawy,
pochowali szybko palce
I czym prędzej zapomnieli
o maleńkiej z gumy lalce.
A ta lalka zapomniana
wciąż chodziła i chodziła,
aż podobno się raz kiedyś
nie wiadomo gdzie zgubiła.
… Tak to było z ową laką,
co ożyła i uciekła…
Strzeż konika na biegunach,
by go bajka nie urzekła.
[ze zbioru „A…a…a… kotki dwa”]
Konika na biegunach nierozerwalnie kojarzy się z dzieciństwem. Moi chłopcy też mają takiego. Przyszedł na świat w fabryce, która sąsiadowała z Dziadkiem Genkiem przez płot. Pamiętam jak hałasowała ta mała fabryczka od 7,00 do 15,00, a przed Bożym Narodzeniem – pracowała całą parą całymi dniami i nocami. Denerwował mnie ten hałas. Ale tak właśnie przychodziły na świat pluszowe i drewniane konie na biegunach znane w całej Polsce. Kilka lat temu udało nam się kupić jeden z ostatnich egzemplarzy. I gdy odwiedzamy Dziadka, brakuje tego miarowego stuku – puku zza płotu.
Z konikiem na biegunach związanych jest mnóstwo emocji – i to takich, których człowiek dorosły nijak pojąć nie może. To jedna z najważniejszych zabawek i najmilszych wspomnień.
A to nasze koniki na biegunach z pokoju dziecięcego.
Strzeżcie swoich koników na biegunach, by ich bajka nie urzekła… Gdyby odeszły, byłaby wielka szkoda i zapanowałby smutek tak wielki…