
Od wielu lat byłam ciekawa tej książki. Powiem szczerze, że unikałam jej jak ognia – może podświadomie z powodu tak dużej ilości stron? Może ze względu na tematykę, bo już sam tytuł kierował wyobrażenia o niej tylko i wyłącznie w jedną stronę: magiczna, fantastyczna, nadprzyrodzona. Przyzwyczajeni do współczesnych książek i filmów sięgających po takie właśnie motywy spodziewać by się trzeba dużo efektownych elementów. Ale czy je tutaj na pewno znajdziemy? To książka jedyna w swoim rodzaju, bardzo oryginalna. Czytelnik cieszy się nie tylko akcją, co po prostu piękną prozą. Bo wszystko w niej dzieje się niespiesznie. Zanim Nicholas uda się na grecką wyspę , gdzie mają miejsce najważniejsze wydarzenia w jego życiu, dzieje się po drodze szereg nic nie znaczących rzeczy, spotyka wielu ludzi, z którymi lubi przebywać, z którymi się bawi, ale i … którymi się bawi. Nicholas jest nauczycielem angielskiego. To właśnie dzięki swojej profesji trafia do greckiej wioski, gdzie uczyć ma miejscowych chłopców. Jeszcze przed przyjazdem dowiaduje się od swojego poprzednika (skądinąd tajemniczego) o ekscentrycznym miliarderze, który pewnego dnia też stanie na drodze Nicholasa. Zaczyna się swego rodzaju gra, dzięki której bohater przeżywa różne rozterki, namiętności, wyrusza w końcu w głąb siebie. To manipulacja głównym bohaterem, gra, za której sznurki ktoś pociąga. W końcu to też gra, którą my jako czytelnicy i obserwujemy, ale i w której po trosze bierzemy udział.
Główny bohater to Nicholas, rocznik 1927, „jedyne dziecko mieszczańskich rodziców”, wychowany w poczuciu trzech wielkich wartości: dyscypliny, tradycji, poczuciu odpowiedzialności. Z biegiem czasu zdaje sobie sprawę, jak bardzo nie pasuje do tego świata, z którego się wywodzi. Śmierć rodziców przynosi ulgę – oto nikt nie musi tłamsić już młodego chłopaka, który prowadzi podwójne życie – do dla świata i to dla siebie. Najbliższy członek rodziny – oddalony o tysiące mil nie może mieć żadnego wpływu na młodzieńca, który zaczyna żyć po swojemu. Jego decyzje, relacje z innymi, a może właśnie nieumiejętność ich budowania, zaprowadzą głównego bohatera w tajemnicze miejsce, gdzie role się odwrócą i to ktoś inny zacznie manipulować jego życiem.
Powieść liczy prawie 700 stron. To faktycznie literacka cegła, która wyróżnia się na tle innych powieści. Niemniej czas przy niej mija bardzo szybko. Intryga, tajemniczość, erotyka, psychologia – wszystkie te elementy znajdziemy w powieści Fowlesa, która liczy sobie już 55 lat. We wstępie czytam, że sam autor wracał do niej niejednokrotnie i poddawał przeróbkom – z pewnych wątków, motywów i scen sam nie był zadowolony. Nie jest to powieść łatwa, trzeba w nią wejść, zaangażować się. Czasem przeoczy się jakiś szczegół, który za chwilę będzie miał duże znaczenie w rozwoju akcji. Powiedziałabym tak – dla koneserów niespiesznej akcji, finezji językowej i podróży, jakie w dzisiejszym świecie chyba już nie mają miejsca. Niestety.
Wydawnictwo Zysk i S-ka