Latająca klasa – Erich Kästner/ il. Joanna Rusinek, czyta Piotr Fronczewski

latajacaklasabiext27410471_400x400

Chciałam o tej książce napisać właśnie teraz. Wpisuje się fantastycznie w klimat zbliżających się świąt. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że to kolejna opowieść wigilijna – trochę na nasze czasy i trochę nie. Na nasze – bo przypomina o wartościach- takich jak odwaga, przyjaźń, wrażliwość na drugiego człowieka. Trochę nie – bo to literatura starsza, powolna z dłuższymi opisami, refleksjami bohaterów, wyszukanym słownictwem. Nie ma tu przyprawiających o zawrót głowy nagłych zwrotów akcji. Autor snuje fabułę niespiesznie, leniwie. Nikt go nie goni, daje się wypowiedzieć każdemu z bohaterów, dla każdego ma czas. Trochę to wbrew dzisiejszym modom. Czytelnik/ słuchający musi wyczulić się na słowo w tej książce. Do tych refleksji dodam jeszcze, że  moje czytelnicze serducho rozrzewniło się już całkiem, gdy przez przypadek odnalazłam w necie takie oto zdjęcie.


Świetnie oddaje klimat powieści, która ukazała się w 1933 roku w Niemczech. Data znamienna. To rok objęcia urzędu kanclerskiego przez Adolfa Hitlera – co trzeba dodać – w wolnych i powszechnych wyborach. Data ważna – pewnie i dla bohaterów książki jak i samego autora, który nigdy nie godził się na dyktaturę NSDAP. Książki Kästnera zapłonęły na stosach, kiedy Niemców dopadło straszne szaleństwo. Polityki nie ma w powieści. Jest za to szkoła, którą trudno dziś znaleźć na mapie placówek oświatowych u naszego sąsiada za Odrą. Gimnazjum dla chłopców z internatem (tzw. Humaniści), pięciu przyjaciół, charyzmatyczny nauczyciel Doktor Bökh mający posłuch i szacunek u swoich wychowanków. Lata 20, 30-te ubiegłego wieku.

Na kilka dni przed wyjazdem na ferie świąteczne poznajemy nieśmiałego Ulego von Simmerna, pilnego Sebastiana, ciągle głodnego Mateusza, sprawiedliwego Jonny’ego Trotza, utalentowanego artystycznie Marcina Thalera.  Chłopcy biorą udział w szkolnym przedstawieniu pt: ”Latająca klasa”. Właśnie trwają gorące przygotowania. Społeczność szkolna i internatowa ma je obejrzeć w dzień przed odjazdem do domów. Zwykła szara codzienność, którą przeplatają próby, konflikty i bijatyki na śnieżki z Przyrodnikami, spalenie zeszytów z dyktandami, odwiedziny u Niepalącego – samotnego człowieka żyjącego w wagonie kolejowym. To wyprawa do przeszłości – dzieci w internacie nie miały łatwego życia. Z jednej strony wiele obowiązków, nauka życia  z innymi – z drugiej  – bieda, rozłąka z najbliższymi. Niemcy tamtych czasów właśnie takie były: w latach 20 i 30 ubiegłego wieku panowały tam wielkie bezrobocie i inflacja. Martin Thaler – jeden z przyjaciół jest dzieckiem z biednego domu. Nie może wyjechać na święta, ponieważ jego rodzice nie mają pieniędzy na bilet kolejowy. Na szczęście to Boże Narodzenie, a w takim czasie cuda się zdarzają, a i dobrych ludzi też nie brakuje.

Książka nie jest absolutnie słodką lekturką do poduszki. To zastrzega sobie Autor na początku wspominając o tym, że dzieciństwo wcale nie jest łatwym etapem do przebrnięcia. Wiele tu trudnych tematów. Życiorysy wszystkich chłopców to powód, by się zasmucić i westchnąć. Jak choćby Jonny Trotz, którego sam ojciec w dalekiej Ameryce wsadził na statek, by przez ocean dotarł do dziadków. Gdyby nie Kapitan nie wiadomo jakby się potoczyły jego losy. Marcina Talera już wspominałam. Skromne święta, skromne prezenty – zaledwie jakieś kapcie, bielizna, fajka. A ileż miłości. A skromniutki Uli? Nieśmiały do granic – tak bardzo chce udowodnić swoje męstwo, że niemal nie traci życia tuż przed Bożym Narodzeniem. Dużo sympatii budzi Niepalący – Justus – skromna znajomość łaciny pozwala mi na skojarzenie jego imienia ze słowem: Sprawiedliwy. Pokrzepia chłopaków, podrzuca im pomysły rozwiązywania problemów, choć on sam w sobie kryje tajemnicę. Outsider, pierwszy hipis lat trzydziestych ubiegłego wieku. Gotów poświęcić wygodne i dostanie życie dla idei. Tego przed Kästnerem chyba w literaturze dziecięcej nie było?

Wzruszająca książka o szkole, jakiej już nie ma. O  beztroskim, niekoniecznie do końca szczęśliwym dzieciństwie, świecie, do którego wstęp miały tylko dzieci. O świecie – w końcu, w którym pewne sprawy załatwiało się w taki a nie inny sposób – co dziś dziwi i małych dużych. Nauczyciel Bökh ma na przykład pretensje do uczniów nie o to, że wdali się walkę z przyrodnikami, ale o to, że wcześniej nie przyszli mu powiedzieć o swoich problemach.  O przyjaźni na dobre i złe. Tak na marginesie – gdyby ktoś pokusił się o ciąg dalszy tej powieści – ciekawe jak potoczyłyby się losy całej piątki? Sama książka jest w Niemczech nadal czytana i lubiana. Kilka lat temu została nakręcona kolejna wersja filmowa – chłopców przeniesiona w czasy bardziej nam współczesne. Zachęcam bardzo do zapoznania się z lekturą. Można posłuchać podczas świątecznych przygotowań. Kästner przypomina o tym co ważne, zwraca uwagę na dylematy moralne. Jego powieść niesie ze sobą ważne wartości i treści. Koniec nie pozostawi wrażliwców obojętnymi. Przygotować chusteczki.

Czas nagrania – 4 h 10 minut. Piotr Fronczewski – mistrz słowa:)

Wiek 9+

Wydawnictwo Jung-off-ska

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s